Maska czyni równym – karnawał dawniej i dziś

Karnawał, zwany inaczej zapustami to okres zimowych balów, maskarad, pochodów i zabaw. Rozpoczyna się najczęściej w dniu Trzech Króli, a kończy we wtorek przed Środą Popielcową, która oznacza początek Wielkiego Postu i oczekiwania na Wielkanoc.

Właśnie do tego okresu nawiązuje nazwa, pochodząca z łacińskiego słowa caro, vale – żegnaj mięso. Po karnawale następuje okres Wielkiego Postu, gdy mięsa nie jadano, a kultywowano wstrzemięźliwość w jedzeniu, piciu i rozrywkach. Zwyczaje te w dawnych czasach były zdecydowanie bardziej żywe, niż obserwujemy to współcześnie. Tradycję ponoworocznego folgowania sobie spotykamy w całej średniowiecznej, katolickiej Europie, ale naukowcy dopatrują się starszego, pogańskiego pochodzenia takich zabaw i obrzędów. Zgodnie z tą tezą nazwa okresu zabaw pochodzi od carrus navalis – wozu w kształcie okrętu, na którym tańczono i grano. Taki wóz uczestniczył w starożytnych procesjach świątecznych ku czci Dionizosa (Bachusa w Rzymie) czy bogini Izydy w Egipcie. Zabawy te, związane z kultem płodności, wywodzą się też z rzymskich saturnaliów obchodzonych co roku w grudniu.

W czasach staropolskich okres uczt i zabaw nazywano zapustami, a ich ostatni, najbardziej intensywny etap mięsopustem. Polskie zabawy i hulanki karnawałowe potwierdzają źródła z XVI wieku. Jako pierwsza rozpowszechniła je królowa Bona Sforza i jej dwór. Bawiono się i weselono we wszystkich stanach, na wsi i w miastach. Na szlacheckich i magnackich dworach urządzano polowania i turnieje, wystawne uczty i bale, a wśród nich modne już w XVII w. bale kostiumowe i maskowe. Był to czas biesiad przy suto zastawionych stołach. Stąd też przysłowie: „Jak tłuste zapusty, to dom może być pusty”. Oznaczało ono, że po obfitym jedzeniu i piciu, w domu zostawało mało żywności. Atrakcje tego okresu wiązały się bowiem ze sporymi kosztami. Bawienie się na balach wymagało przygotowania odpowiednich toalet, czyli sukni, dodatków, strojów wizytowych, spacerowych etc. Dochodziły koszty podejmowania gości, biletów na bale dobroczynne, urządzenia balu czy wieczorku.  Literatura pełna jest opisów ludzi żyjących ponad stan, zwłaszcza w karnawale – albo przez lekkomyślność, albo w celu stworzenia pozorów posiadania majątku większego niż w rzeczywistości, chcąc złapać bogatego męża dla córki czy też posażną pannę dla siebie lub syna.

Staropolski karnawał miał różne oblicza. Przede wszystkim jedzono – dużo i tłusto. U zamożnej szlachty i magnaterii stoły uginały się od wszelakich mięsiw, głównie dziczyzny. Organizowano bale, kuligi, pochody przebierańców i tańce do rana. Echa tamtych zabaw pozostały w słowach piosenki: „Jeszcze jeden mazur dzisiaj, choć poranek świta”. Typowo polskim, ziemiańskim zwyczajem zapustnym był wspomniany kulig, zwany również z niemiecka szlichtadą. Były to objazdowe uczty saniami z zaprzężonymi doń końmi, mocno zakrapiane alkoholem, które według kronikarzy trwały aż do opróżnienia spiżarni kolejnych gospodarzy. Na ten czas ziemiaństwo wynajmowało kapele i korowody przebierańców, które przy akompaniamencie wesołej muzyki, a wieczorami przy pochodniach, towarzyszyły imprezowiczom. Nad całokształtem czuwał wodzirej – arlekin. Zazwyczaj ziemiańscy sąsiedzi odwiedzali się nawzajem, często bez zapowiedzi, by biesiadować „do oporu”, a następnie wsiąść na sanie wraz z wesołą, mocno podchmieloną kompanią i uraczyć wizytą następnego z sąsiadów. Pamiętamy, że kulig taki przedstawiono, między innymi w powieści Henryka Sienkiewicza „Potop”. Dzieło zostało zekranizowane, w ostatniej scenie filmu widzimy głównego bohatera Andrzeja Kmicica z Oleńką w czasie sanny, w otoczeniu przyjaciół. Scenę tą zobrazował również Juliusz Kossak.

Juliusz Kossak, Oleńka i Kmicic na kuligu, 1887 r. (Fot. sztuka.agraart.pl)

Za kolebkę karnawału w jego maskowej odsłonie uważa się oczywiście Włochy, a w szczególności Wenecję, gdzie maskarady organizowano już w XI wieku. W Polsce bale maskowe stały się popularne w XVII wieku. Tak zwane „bale redutowe” organizowano głównie w miastach. W maskaradzie mógł uczestniczyć każdy, niezależnie od pozycji społecznej. Warunkiem było posiadanie biletu i maski, która dawała anonimowość i czyniła równymi króla i chłopa czy rzemieślnika. Dla przykładu, na balach w domu przy ul. Piekarskiej 105, gdzie odbywały się pierwsze warszawskie maskarady, pojawiał się sam August III Sas. Przykrycie twarzy pozwalało zwykłemu człowiekowi z gminu jak równy z równym rozmawiać z samym królem, magnatem czy urzędnikiem. Takie spotkanie, niemożliwe w normalnym życiu, odbywało się niejako poza protokołem, nie wiązało się z żadnymi konsekwencjami dla obu stron. Oprócz maski ważny atrybut stanowiły tzw. domina – obszerne płaszcze z kapturem, noszone niegdyś przez mnichów i członków bractw religijnych, które przydawały gościom tajemniczości. W czasie karnawału maskarady organizowano nawet 4–5 razy w tygodniu. Ich popularność była tak duża, że z czasem zabawy przeniesiono do magnackich pałaców. Na redutach bywało się, by potańcować, przypatrywać się sobie nawzajem, odgadywać tożsamość gości w maskach, flirtować, romansować, grać w karty, plotkować.

Karnawał w Wenecji (Fot. pixabay.com)

Maska wenecka (Fot. pixabay.com)

Atrakcyjny karnawał był w bogatym Gdańsku. Tamtejsze cechy czy gildie wykazywały w organizowaniu uciech wiele pomysłów. Przez miasto przeciągały barwne pochody, w trakcie których inscenizowano obrazy z życia poszczególnych cechów. Na jednej ulicy kuśnierze, poprzebierani za murzynów, ustrojeni w korony, ze światełkami na głowach, tańczyli słynny taniec – moreskę. Na drugiej występowali z toporami rzeźnicy. Gdzie indziej jeszcze szyprowie prezentowali tradycyjny taniec marynarski z obnażonymi mieczami. Kolorowe przemarsze przebierańców i kolędników popularne były także na wsiach. W ostatnie dni karnawału przebierano się za postacie zwierzęce (konia, tura, kozę, bociana), alegoryczne (diabła czy śmierć) bądź ludzkie (np. Żyda, Cygana, Ormianina, ale też księdza czy doktora). Przy akompaniamencie muzyki z instrumentów ludowych orszaki takie wędrowały od domu do domu, domagając się poczęstunku. W zeszłym roku opisywaliśmy tego typu kujawskie zwyczaje z przełomu zimy i wiosny na łamach „Wsi”.

Zapustny korowód przebierańców (Fot. A. Dykczyńska)

Szczyt uciech karnawałowych przypadał na wiek XIX. Ożywiały się salony, kluby towarzyskie, pałace, dworki i mieszczańskie domy. Każdy bal rozpoczynano polonezem. Organizowano bale proszone, składkowe, panieńskie, kawalerskie, arystokratyczne, kupieckie, filantropijne i inne.

A jak wygląda karnawał dziś? Obecnie zacierają się okresy nakazane religią, ale jeszcze kilkanaście lat temu bardzo się ich przestrzegało. Zabawy w adwencie lub poście były nie do pomyślenia. Widać, że podejście, szczególnie w dużych miastach, jest teraz bardziej liberalne. Jednak, jak by nie patrzeć, karnawał pozostaje karnawałem i w tym czasie obserwujemy dużo więcej hucznych zabaw. Ich charakter jest różny. Bale kostiumowe jeszcze kilka lat temu cieszyły się dość dużym zainteresowaniem. Obecnie jednak najchętniej w takich imprezach uczestniczą przedszkolaki, szczęśliwe, że mogą przebrać się za wybrane przez siebie postacie. Młodzież szkolna jest już mniej skora do przebieranek. Nastolatkowie, nie zważając na dany okres, bawią się przez cały rok,  w każdym dogodnym momencie, więc karnawał nie jest dla nich szczególnie wyjątkowym czasem.

Dorośli Polacy często korzystają z balów karnawałowych w restauracjach, poprzestając raczej na eleganckim stroju bez specjalnego przebierania.

Za granicą najbardziej rozpoznawalny jest oczywiście karnawał w Rio de Janeiro. To huczne, przygotowane z wielką pompą kolorowe, piękne widowiska taneczne, gdzie króluje samba. Główne karnawałowe obchody odbywają się na Sambodromie – 700-metrowej futurystycznej promenadzie zaprojektowanej przez słynnego brazylijskiego architekta Oscara Niemeyera. Sambodrom może pomieścić ok. 70 tys. widzów rozlokowanych w 12 sektorach, od których zależy cena biletu (wahają się od 20 do nawet 1 700 dolarów). To właśnie tutaj szkoły samby prezentują pieczołowicie dopracowane układy choreograficzne, które są oceniane przez sędziów. Na najlepszych czeka chwała, sława i nagroda nieco bardziej przyziemna, ale nie mniej smakowita – ok. 1 mln dolarów. Najgorzej oceniona szkoła spada z kolei do sambowej II ligi.

Innym znanym, a zarazem największym w Europie, jest karnawał w Wenecji. Charakterystyczne są najsłynniejsze na świecie maski weneckie ubierane w okresie karnawału. Oprócz nich w trakcie weneckich pochodów zauważalni są przebierańcy w strojach sprzed kilku epok.

W Niemczech zaś słynny karnawał odbywa się w północnej Nadrenii-Westfalii. Co roku 11 listopada o godz. 11.11 rozpoczyna się tzw. piąta pora roku (tak nazywa się karnawał w Kolonii). Tu też odbywają się duże karnawałowe parady, z muzyką i wozami pełnymi przebierańców. Oprócz tego charakterystyczne są jeszcze inne zwyczaje. W ostatni czwartek karnawału (Weiberfastnacht) w Nadrenii i Westfalii kobiety uzbrojone w nożyce obcinają mężczyznom krawaty, oprócz tego odbywają się też kobiece szturmy na ratusze. W Düsseldorfie, Bonn, Kolonii, Moguncji i innych niemieckich miastach, kobiety w barwnych strojach wdzierają się do ratuszy, by obciąć krawaty urzędnikom i otrzymać symboliczny klucz do bram miasta, „przejmując” na ten dzień władzę. W ostatni poniedziałek (Rosenmontag) ulicami miast ciągną wielkie karnawałowe korowody. Przebrani w barwne kostiumy lub w tradycyjne stroje i maski ludzie uczestniczą w licznych festynach i paradach.

Życzę Państwu dobrej zabawy w czasie tegorocznego karnawału! Swoją drogą, dobrze jest dziś, ale jakże ciekawie było też dawniej. Przyznacie Państwo, że niezwykłym przeżyciem byłoby uczestniczenie w takim staropolskim kuligu? Trochę krucho ze śniegiem w obecnych czasach… Albo w reducie? Kto wie, kogo można by spotkać, a pamiętamy, że „maska czyni równym”.

Anna Dykczyńska, KPODR

Opracowano na podstawie:

– wikipedia.pl,

– czasemancypantek.pl,

– ciekawostkihistoryczne.pl,

– soliści.pl,

– archiwum.pan

Skip to content