Wielkanoc

Święta Wielkiej Nocy i poprzedzający je Wielki Tydzień, to czas bardzo bogatej obyczajowości związanej z religią katolicką, choć dużo w niej również elementów ludowych wierzeń i praktyk, a im odleglejsze wieki, tym więcej ich było.

Dziś próżno szukać osób pamiętających zwyczaj kultywowany na początku Wielkiego Postu, w środę popielcową. Topiono wtedy w stawie bądź rzece kukłę, która symbolizowała zimę i śmierć, ale piszą o tym zwyczaju etnografowie. Stary, niekoniecznie związany z chrześcijaństwem zwyczaj, który kazał pożegnać zimę, kiedy to uśpiona przyroda wyglądała, jakby umarła, a przygotować się na wiosnę – początek życia i Zmartwychwstanie – życie nie tylko doczesne, ale przede wszystkim wieczne.

Tuż przed Wielkanocą, w Wielką Środę podobnie traktowano kukłę uosabiającą Judasza, przygotowaną z łachmanów wypchanych słomą i zaopatrzoną w trzydzieści szkiełek na pamiątkę trzydziestu srebrników. Wleczono ją ulicami przypominając zdradę Judasza i wznosząc okrzyki potępiające ten czyn. Jeszcze dzwony wzywały na nabożeństwa i msze, ale gwar Wielkiej Środy ustępował miejsca skupieniu i pobożności następnych dni.

W Wielki Czwartek dzwony milkły, w kościołach rozlegał się tylko odgłos drewnianych klekotek. Podobnie jest i dziś, ale  w czasach panowania królów obchody pamiątki Ostatniej Wieczerzy wyglądały zdecydowanie inaczej. Obrzędu mycia nóg dwunastu starcom (zwykle byli do biedacy), a później zasiadania z nimi do wspólnej wieczerzy przestrzegali dawniej królowie, biskupi, magnaci. Często też owych starców szczodrze obdarowywali. Według przekazów pewnego razu przed Zygmuntem Augustem stanęło w Wielki Czwartek dwunastu starców, którzy razem liczyli 1 300 lat. Król nie mył im osobiście nóg, ale w jego imieniu uczynił to ks. Adam Naruszewicz, który na dworze pełnił funkcję jałmużnika. Według innych opowieści ostatni władca Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Stanisław August Poniatowski, po obrzędzie mycia nóg usługiwał biedakom przy wieczerzy i każdemu z nich podarował strój, srebrną łyżkę, nóż i widelec, zawinięty w serwetę dukat.

W Wielki Piątek odwiedzano groby. W miastach, gdzie było więcej kościołów zwyczaj nakazywał obejść wszystkie, spędzić kilka chwil na modlitwie oraz ofiarować datek kwestującym. Jak dawniej przygotowywano groby w świątyniach? Ksiądz Jędrzej Kitowicz (1728–1804) tak opisywał ich wygląd: „robione były w formę rozmaitą, stosowaną do jakiej historii, z Pisma Świętego Starego lub Nowego Testamentu wyjętej. Na przykład: reprezentowały Abrahama patyjarchę, syna swego Izaaka na ofiarę Bogu zabić chcącego, albo Józefa patryjarchę od braci swoich do studni wpuszczonego, albo Daniela proroka w jamie między lawami zostającego, albo Jonasza, którego wieloryb połyka paszczęką swoją i tym podobnie. Z Nowego Testamentu: Górę Kalwaryjską z zawieszonym na krzyżu Chrystusem, z żołnierzami, którzy Go krzyżowali i z tłumem Żydowstwa, którzy się temu krzyżowaniu przypatrywali;” Grobów strzegły warty, na pamiątkę straży pełnionej przez żołnierzy Piłata, a i dziś w kościołach możemy je spotkać. Wielki Piątek był dniem pobożności, skupienia, żalu, postu, ale nie tylko – kobiety uderzały rózgą mężów i dzieci zapobiegając w ten sposób ich ewentualnym występkom. Zanurzano się w rzekach, często wjeżdżając do nich konno, by ustrzec siebie i zwierzęta przed krostami. Rozprawiano się też z postnym jadłem urządzając pogrzeb żuru i śledzia polegający na wybijaniu żuru. Tłuczono garnki napełnione popiołem, błotem,        a nawet gnojem o drzwi i okna domów. Zwyczaj ten można dziś spotkać na Kujawach i ziemi dobrzyńskiej.

W Wielką Sobotę od rana krzątano się po kuchni przygotowując smakowite jadło na świąteczny stół, które niesiono do poświęcenia. Dziś także w wielkanocnych koszykach pysznią się mazurki, kiełbasy, szynki, nie brakuje masła, soli, chleba, a pisanki, kraszanki czy oklejanki urzekają barwami. Nad święconką góruje Baranek z cukru, bądź masła.

Wczesnym rankiem w Wielkanoc, w kościele rzymskokatolickim odprawiana jest rezurekcja poprzedzona uroczystą procesją wokół kościoła. Przypomina to wierzącym odnalezienie przez uczniów pustego grobu po zmartwychwstaniu Jezusa. To w czasach Stanisława Augusta przeniesiono uroczystość Zmartwychwstania na niedzielny ranek. Po powrocie z rezurekcji zasiadano do obfitego śniadania. Do dziś w niektórych miejscowościach pozostał zwyczaj ścigania się, kto pierwszy wyjedzie spod kościoła po rezurekcji i zasiądzie do wielkanocnego śniadania ze święconką. Składano sobie życzenia, obdarowywano pisankami i zwyczaj ten pozostał.

Mimo prawie dramatycznych scen towarzyszących śmigusowi Poniedziałek Wielkanocny przepełniał śmiech i radość. Woda lała się zewsząd i znienacka. Na Kujawach kawalerzy najpierw publicznie, często z dachu karczmy, powiadamiali co zamierzają uczynić. Ogłaszali, które panny będą polewane i jakiej ilości wody, mydła, piasku czy czego tam jeszcze należy użyć, by pannę wyszorować.

Tego dnia polewane były tylko panie. Panowie musieli poczekać na tę „przyjemność” do wtorku. A później, jak głosi rymowanka „do Zielonych Świątek można lać się w każdy piątek”, albo krócej „na przewody resztę wody”. Przewody, inaczej niedziela przewodnia to pierwsza niedziela po Wielkanocy.

Życzę Państwu radości nie tylko z lania, ale także ze wspólnego świętowania.

 

Na podstawie: „Kalendarz Polski” Józef Szczypka

Opracowała Laura Maciejewska

       Kujawsko-Pomorski Ośrodek

Doradztwa Rolniczego

Skip to content