„Wcześniej mówiliśmy czemu cierpimy z powodu mieszkania na terenach wiejskich, a teraz mówimy czemu chcemy tam mieszkać”. Słowa te, zasłyszane od jednego z prelegentów piątego Europejskiego Parlamentu Wiejskiego, dobrze określają cel, jaki przyświecał uczestnikom z 30 krajów.
Gdy w dniach 12–15 września zgromadzili się w Kielcach, aby rozmawiać o przyszłości obszarów wiejskich starego kontynentu, myślą przewodnią było hasło: „Usłysz głos wsi” i zaprawdę dało się go usłyszeć we wszystkich językach, tonacjach i barwach. Choć różne było pochodzenie uczestników, wiek czy doświadczenia, to okazało się, że niezależnie od destynacji, wszędzie są ci sami ludzie i podobne problemy. Co jednak niezwykle istotne – również te same pragnienia.
Przywiązujemy się do definicji wsi w odniesieniu do obszaru, lecz działamy z myślą o jego mieszkańcach. A co się stanie, jeśli weźmiemy tych mieszkańców i przeniesiemy w inne miejsce? Co zabiorą ze sobą? Kulturę, tradycje, wspomnienia. Wieś, to nie tylko rolnictwo, to też społeczność i tworzona przez nią kultura. Co ważne, to również ta kultura buduje jej poczucie wspólnoty.
Uczestnicy w zagranicznych przykładach mogli zobaczyć… odbicie swoich problemów
Wieś przechodzi dynamiczną transformację, „wieś teraz płonie” – jak to określił jeden z mówców. Jest „gorącym towarem”, lecz kto go kupi? I co z nim zrobi? Obszary wiejskie są atrakcyjne. Rodzi się jednak pytanie: dla kogo? I kogo będzie stać na mieszkanie na wsi? I czy ma być to tylko mieszkanie? – tak narzekamy na wysokie mury nowoprzybyłych… Jak wykorzystać zasoby wsi, aby nie stała się ona sypialnią miast dla tych, których stać na własną, sprawną komunikację między miastem i wsią, aby dostać to czego za chwilę na niej nie będzie? W przemowie delegata ze Szwecji, turystyka wiejska – mająca być w pierwotnym założeniu motorem napędowym rozwoju obszarów wiejskich, stała się jego hamulcem. Pocztówkowe, samotne chatki z dalekiej północy – niegdyś symbol zacofania i biedy, niczym ciepłe bułeczki wpadają w ręce zagranicznych inwestorów, stanowiąc symbol upragnionego wytchnienia od gnającej na złamanie karku kultury miast. Ale wieś to nie tylko budynki, a życie to nie tylko wypoczynek.
Młodzież, jak to młodzież, chce wyjechać i zobaczyć świat, ale później chce wrócić. Do czego, jeśli brakuje mieszkań lub cena dostępnych jest nie do przeskoczenia dla wchodzącego w dorosłe życie obywatela? Choć w naszym kraju trend wykupywania wiejskich daczy dopiero się rozkręca, to nie znaczy, że nie przerodzi się w problem – i cóż, że ze Szwecji?
Czym jest serce wsi? Budynkiem czy głosami ludzi, które go wypełniają? Gdy nie ma dalekosiężnych planów rozwoju, nawet najnowsze centrum edukacji nie rodzi takich owoców, jak stara wiejska szkoła. Komu chcemy zostawić tę wieś, komu ją chcemy przekazać, gdy ten dzień nadejdzie, a przecież nadejdzie. Czy uda nam się rozkochać we wsi naszych następców?
Wyjątkowym momentem spotkania było wystąpienie młodzieżowej delegacji. Tyle słyszy się teraz o problemach z młodymi ludźmi, z nawiązaniem z nimi kontaktu, z niechęcią do włączenia się w życie małych społeczności, z brakiem zaangażowania czy zrozumienia. A tutaj, w krótką chwilę dało się słyszeć nie jeden, ale dwadzieścia głosów i nie żądających, lecz proszących o wysłuchanie. Słyszymy, że młodzież chciałaby mieć skatepark, ale nie chce tylko miejsca do zabawy. Ona przede wszystkim chce mieć gdzie się uczyć, mieszkać, pracować, leczyć się. I chce mieć jak dojechać w te miejsca. Młodzież chce mieć większy udział w decyzjach, ale też w planowaniu. Decyzje podejmuje każdy z nas, bez względu na wiek, ale planowania należy się nauczyć. Czy zechcemy im w tym pomóc?
A co z bezpieczeństwem żywnościowym? Podczas spotkania co rusz pojawiały się głosy o konieczności rewitalizacji obszarów wiejskich dla odbudowania potencjału żywnościowego Europy. Rozwój krótkich łańcuchów dostaw, współpraca producentów rolnych i edukacja konsumencka są koniecznością dla budowania odporności społeczności lokalnych. Co ze zmianami klimatycznymi? Czy naprawdę historia lubi się powtarzać i mamy błąkać się po pustyni 40 lat, by zbudować nową, zieloną rzeczywistość? Czy to nie za długo i czy czasem nowa rzeczywistość nie będzie prawdziwą pustynią? Prelegenci podkreślali konieczność ograniczenia zużycia węgla, gazu i ropy, na rzecz zwiększenia pozyskiwania energii z OZE (Odnawialnych Źródeł Energii). Solar, biomasa, pompy ciepła są adekwatne dla obszarów wiejskich, które mogą odgrywać kluczową rolę dla zachowania bezpieczeństwa energetycznego. Słuchałam głosu młodego chłopca, który mówił o zmianach klimatycznych, a miał na nogach nowe „Najki”. Czy dostępność oznacza konieczność? Globalizacja może być błogosławieństwem, lecz potrzeba zrównoważonego rozwoju, by nie stała się przekleństwem. Uczmy mądrych wyborów. Planujmy działania i działajmy planowo. Lecz plan trzeba ułożyć z tymi, którzy będą go realizować. Nie narzucać, a słuchać i wskazywać drogę do realizacji potrzeb.
Warsztaty inspirowały do wypracowania nowych rozwiązań
Duże nadzieje pokładane są w głosie lokalnych społeczności, w znalezieniu przez nie swojej decyzyjności. Jak wielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że ma wpływ na to, co dzieje się w Unii Europejskiej? A można zacząć od swojego podwórka. Właśnie teraz Lokalne Grupy Działania pracują nad utworzeniem Lokalnych Strategii Rozwoju. To czego potrzebują, to właśnie usłyszeć głos mieszkańców. Nie czekajcie. Jeśli chcecie działać, to powiedzcie o tym głośno i szukajcie wsparcia wśród tych, którzy posiadają do tego narzędzia. Oddolne inicjatywy muszą powstać, by mogły w połowie drogi spotkać się z odgórnymi rozwiązaniami.
Choć przedstawiane podczas tego kilkudniowego spotkania problemy wsi zdawały się momentami przytłaczające, jasno malowała się droga do ich rozwiązania. Bo przyszłość wsi zależy od jej mieszkańców. Lokalne społeczności mają głos. Nawet gdy jest złożony z wielu języków. Jeśli mówi o tym samym, to będzie usłyszany. W końcu wszędzie są ci sami ludzie i te same problemy. Ale gdy wielu rozmówców, to i wiele dróg do ich rozwiązania.
Tekst i fot. Aleksandra Hapka, KPODR