Jak dawniej jadano w karnawale

Przysłówek „dawniej” dotyczy bardzo szerokiego zakresu czasu. W poniższym artykule odniosłam się do lat sześćdziesiątych minionego wieku. Część naszych Czytelników dobrze pamięta ten czas, kiedy w sklepach brakowało wielu produktów, a cena była istotnym czynnikiem ograniczającym popyt. Kreatywni zarówno w zdobywaniu produktów, jak i wymyślaniu potraw, obywatele radzili sobie z niedostatkami. O dobrym samopoczuciu i świetnej zabawie nie decydował suto zastawiony stół, ale więzi międzyludzkie.

Karnawał był czasem szczególnym, sprzyjającym spotkaniom towarzyskim, podczas którego organizowano bale, zabawy i prywatki. Popularne były zabawy i bale organizowane przez zakłady pracy, które odbywały się w zakładowych świetlicach lub wynajętych salach. Menu różniło się nieco w zależności od lokalu. W hotelowych restauracjach bywało bardziej wykwintnie, co nie oznacza, że smaczniej i obficiej. Niezależnie od miejsca bawiono się do rana, spełniając toasty radzieckim szampanem, a wódkę zakąszając galaretką z nóżek, śledziem i kiełbasą.

Wśród zimnych zakąsek królowała sałatka jarzynowa składająca się z gotowanych ziemniaków, marchewki, pietruszki, selera, jajek oraz konserwowego ogórka i groszku, połączonych majonezem. W domach do przygotowania sałatki wykorzystywano warzywa pozostałe z rosołu, a majonez robiono własny, z oleju, jaj i przypraw. Czasem sałatkę urozmaicano śledziem lub kiełbasą i wtedy była to bardzo wykwintna wersja. W przypadku tej potrawy ważna była dekoracja: wierzch sałatki smarowano dość obficie majonezem i układano wzory z zielonego groszku, kwiatki z pora, muchomorki z pomidora i co tam jeszcze, kto wymyślił.

Śledzie, nie mogło ich zabraknąć! Były, więc śledzie z cebulką w occie lub oleju, do tych w oleju dodawano również drobno pokrojone, kiszone ogórki. Śledzie podawano też w śmietanie z cebulką albo w majonezie z jajkiem na twardo, ogórkiem kiszonym, jabłkiem i cebulką. W sklepach sprzedawano śledzie solone, z beczki, które należało sprawić i wymoczyć. Kosztowały więcej pracy, ale jak smakowały! Obecne płaty śledziowe to tylko ersatz (namiastka) tamtych śledzi.

Pozostając przy rybach nie sposób pominąć dorsza, który nie dość, że smaczny, był tani i dostępny. Odfiletowany, obtoczony w mące, jajku i smażony na smalcu smakował wyśmienicie.

Powszechnym smakołykiem była galaretka z nóżek wieprzowych. Przygotowywano ją w dużych naczyniach, jak np. salaterki i tak serwowano, wcześniej krojąc na części. Goście nakładali porcje i na talerzu według uznania doprawiali octem spirytusowym. Możliwość zakupu mięsa była istotnym wyznacznikiem zamożności, toteż spożywano podroby, które były tańsze i powszechnie dostępne.

Wędlinę, często kiełbasę pokrojoną w plastry, podawano na półmisku, porcjowaną odpowiednio do liczby osób przy stoliku, jeśli była to zabawa w lokalu. Mimo powszechnego przekonania, że polskie szynki należą do najlepszych na świecie, zwykły obywatel z rzadka mógł je kupić. Osławione szynki, które eksportowano nie trafiały do sklepów na terenie kraju.

Popularne były jajka w majonezie, które ozdabiano posypując pieprzem, albo natką pietruszki. Majonez najczęściej robiono w domu ucierając żółtka jaj z musztardą i olejem, doprawiając solą, pieprzem i octem. Nie było blenderów, mikserów, więc wszystkie czynności były czasochłonne i pracochłonne.

Prawie w każdym domu przygotowywano przetwory na zimę, którymi częstowano gości. Zwykle były to octowe marynaty grzybków, ogórków, dyni, śliwek, gruszek. W lokalach podawano zwykle ogórki i grzybki.

Poza alkoholami, do picia na zimno podawano wodę mineralną i oranżadę.

Z ciepłych dań, które serwowano należy wymienić czerwony barszczyk z pasztecikiem, flaki i bigos.

Słodkimi przysmakami częstowano na domowych przyjęciach. Serniki i makowce były świąteczną odmianą od ciast drożdżowych pieczonych na „zwykłe” niedziele. I jeszcze andruty, suche, cienkie wafle przekładane dżemem własnej roboty, krojone w kostkę lub trójkąty, wyczekiwany przez dzieci przysmak.

Na prywatkach urządzanych w domach popularną i oryginalną przekąską były koreczki, które składały się z kawałka chleba, kiełbasy, żółtego sera, korniszonów lub grzybków w occie spiętych wykałaczką. Symbolem tamtych czasów były też kanapki, na których, w wersji prywatkowej, układano kilka składników, jak np. wędlinę, ser, jajko, ogórek i atrakcyjnie przyozdabiano majonezem  i przecierem pomidorowym. Przygotowywano je też z pastą jajeczną bądź twarogową.

Sałatka jarzynowa, kanapki, śledzie wystarczyły za poczęstunek.

Smacznego karnawału Państwu życzę!

 

Laura Maciejewska
Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego
Fot. archiwum redakcji

Skip to content